Forum Forum Superschizy
Forum Stowarzyszenia Wielbicieli Rzeczy Niekonwencjonalnych oraz International AWoKaDO
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trzeci Tekst.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Superschizy Strona Główna -> Three Words Book
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Czw 21:31, 19 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Czw 21:38, 19 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Czw 21:50, 19 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ.
Było to straszne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Czw 21:54, 19 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Czw 22:03, 19 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Czw 22:07, 19 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Pią 9:26, 20 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i
jednocześnie mieć wszystko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dabur
Gość






PostWysłany: Pią 12:18, 20 Kwi 2007    Temat postu:

Free hardcore BDSM movie!
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Pią 21:43, 20 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Pią 22:09, 20 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Pią 22:13, 20 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Pią 22:16, 20 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Pią 22:27, 20 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Sob 18:07, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Sob 18:09, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Sob 18:35, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie zostałą spustoszona,

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Sob 18:40, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie zostałą spustoszona, a Timon i

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Sob 18:49, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie zostałą spustoszona, a Timon i pumba powieszeni za

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Sob 18:51, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Sob 18:56, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Sob 18:59, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie

NAVIEDZONY- NAPISAŁEŚ DWA SŁOWA!!! ;P...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Sob 19:13, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo.

(ups sorry)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Sob 19:32, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo. Już po tygodniu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Sob 20:05, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo. Już po tygodniu okazało się, że

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anulorn10
Imperator Administrator
Imperator Administrator



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Nie 15:01, 29 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo. Już po tygodniu okazało się, że pojawiła się hiperinflacja.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Nie 18:30, 29 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo. Już po tygodniu okazało się, że pojawiła się hiperinflacja. W związku z

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Nie 23:00, 29 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo. Już po tygodniu okazało się, że pojawiła się hiperinflacja. W związku z ową hiperinflacją (która

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Nie 23:01, 29 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo. Już po tygodniu okazało się, że pojawiła się hiperinflacja. W związku z ową hiperinflacją (która została zahamowana przez magię

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Pon 13:17, 30 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo. Już po tygodniu okazało się, że pojawiła się hiperinflacja. W związku z ową hiperinflacją (która została zahamowana przez magię pewnego głupiego maga)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Pon 13:21, 30 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo. Już po tygodniu okazało się, że pojawiła się hiperinflacja. W związku z ową hiperinflacją (która została zahamowana przez magię pewnego głupiego maga) Pumba i Timon zostali

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Pon 15:11, 30 Kwi 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo. Już po tygodniu okazało się, że pojawiła się hiperinflacja. W związku z ową hiperinflacją (która została zahamowana przez magię pewnego głupiego maga) Pumba i Timon zostali zatrzymani przez straszliwą

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anulorn10
Imperator Administrator
Imperator Administrator



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Wto 12:30, 01 Maj 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo. Już po tygodniu okazało się, że pojawiła się hiperinflacja. W związku z ową hiperinflacją (która została zahamowana przez magię pewnego głupiego maga) Pumba i Timon zostali zatrzymani przez straszliwą wichurę zwaną wichurą

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asmena
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 1732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Wto 19:56, 01 Maj 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo. Już po tygodniu okazało się, że pojawiła się hiperinflacja. W związku z ową hiperinflacją (która została zahamowana przez magię pewnego głupiego maga) Pumba i Timon zostali zatrzymani przez straszliwą wichurę zwaną wichurą, która brała w

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naviedzony
Imperator Superschizy
Imperator Superschizy



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Z pustyń Khemrii...

PostWysłany: Wto 21:15, 01 Maj 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo. Już po tygodniu okazało się, że pojawiła się hiperinflacja. W związku z ową hiperinflacją (która została zahamowana przez magię pewnego głupiego maga) Pumba i Timon zostali zatrzymani przez straszliwą wichurę zwaną wichurą, która brała w obroty wszystko i

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Conan 18
MOD - Master Of Disaster
MOD - Master Of Disaster



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z maista

PostWysłany: Śro 10:28, 02 Maj 2007    Temat postu:

Mała żółta rybka przyjaźniła się z piękną niebieskooką syrenką. Niestety ani jedna z podmorskich istot nie akceptowała ich. Syrence to zwisało ale rybka była bardzo delikatna i strasznie przeżywała każdą uwagę na jej temat. Powodem tego była krótsza płetwa ogonowa u rybki, której aż nadto brakowało. Syrence zaś było wszystko jedno, że śmiali się z jej bardzo malutkich *(ocenzurowano)*, bo wcale nie czuła, że powinny być trochę.... trochę okazalsze i bardziej widoczne . Pływała z wieloma różnymi świrami, ale żaden nie posiadał lepszych. Pewnego bardzo brzydkiego dnia, rybka postanowiła się do swojego nowego przezwiska przyzwyczaić. Nazywano ją bardzo złośliwie - Płetwol. Było jej na początku bardzo bardzo bardzo przykro. Jednak postanowiła się nie załamywać i płynęła dalej na przód. Niestety źle jej się płynęło, bo prąd był za silny. Zawróciła więc, i wpadła na skałę bardzo przypominającą dużego bojowego robaka w bardzo stylowych bokserkach. Robak wyglądał w swietle ksiezyca jak wielki rekin, ale bardzo brzydki rekin. Jednak byl kamieniem. Tak czy siak rybeńka przeraziła się wielkością guza jakiego miała na mózgu. Musiała iść przez biały tunel, który prowadził do nikąd. Gdy doszła tam zobaczyła pełno szczęśliwych, malutkich, słodziutkich i bez jednego oka i płetwy rybek. To była myszla klozetowa, muszla kształtu myszy. Rybka z ciekawością rozgladneła sie dookoła i zwymiotowała swoim bardzo dużym uchem. Wtedy dopiero zrozumiała, że to kibel. Brudny, śmierdzący i pływa w nim wielki odświerzacz powietrza. Rybka próbowała wydostać się ztamtąd lecz wszędzie wokól były tylko brązowe zacieki. Przerażona, nie wiedziała, jak uciec z okrutnej połapki śmierci. z odsiecza przyszla jej mała ośmiornica, która sama zagubiła drogę do swojego ukochanego domku. Wtem woda w kiblu zawrzała, jak w garnku pełnym wielkich różowych małż. Otóż małż jest symbolem odrodzenia potęgi cywilizacji istot mózgo-nogich ośmiornic, które upadły przez wszech potężne żółwie!!!! Żołwie te były niezastąpione z powodu swoich płetw, które miały dziwne, różowe macki i wielkie błękitne wrzody na tyłkach, które sprawiały, że śmierdzieli niczym rozkładające się żywe trupy. Ale ogólnie były bardzo milusie i bardzo lubiły grać w "Kto zabije, nie utyje". Dnia pewnego jednego wymyśliły, że wybiorą się do nowego klubu, w mieście. Po drodze kupiły dwa piwa. Jak już wreszcie dotarły na imprezkę, kupiły dwa piwa i potem jeszcze nachosy o smaku fioletowych podgniłych truskawek, które wyglądały, jak duże dojrzałe wiśnie. Impra była bardzo wieśniacka, a to z powodu braku pięciu zębów u największej i braku butów u najmniejszej z nich. Buuum, bumm i nagle stało się to, ktoś ukradł lewe pantofle starego i nowego stylu Avanti. Wszyscy się przerazili, bo to było naprawdę zacne i godziwe, aby tak ukraść pantofle oraz kalesony firmy Sony, które były dziurawe. Nagle Król Lew wskoczył na Lwią Skałę i ryknął: PRZYJDZIE CZAS!!! Wtedy wbiegł Skaza i błyskawica zapaliła drzewa. Podbiegły ukryte Hieny i zaczęły atakować siebie nawzajem bo były głupie i Simba zjadł marchewkę. Wtedy otruł się i zaczął wydzielać trujące toksyny. Ale Timon i Pumba uratowali go karmiąc go kozimi bobkami w sosie śmietanowo- zielonym, przez co sam stał się kozim bobkiem, bo był głupi. Wtedy Kovu wyskoczył z balonu, który wisiał nad Lwią Skałą, i zabił się, bo był japońskim Kamikadze! Jednak okazało się, że zapomniał samolotu, więc musiał użyć swojego potężnego i straszliwego artefaktu, którego nie zabrał jednak ze sobą, bo zwyczajnie zapomniał. Spowodowalo to skutek addyktywny, bowiem zapobiegł on rozerwaniu zasłony, która miała chronić świat żywych przed Straszliwym Złem, które wręcz promieniowało od kamikadze. Wtedy to Kovu wraz z Kiara, która była oczywiście jego nałożnicą, uciekli do krainy wiecznego Mroku i Chaosu, gdzie szczęście i miłość nie istniało. Jednakże pewien niewolnik rozkochał w sobie pewną uroczą acz niebezpieczną niewiastę, która nie wiedziała, co robić. I tu pojawił się pewien problem; mianowicie polegał on na pewnym dziwnym wewnętrznym zaangażowaniu PKMu. Nikt tak naprawdę nie wie co się stało, ale stało się COŚ. Było to straszne przeżycie i wielki zaszczyt tak zaangażować się emocjonalnie i jednocześnie mieć wszystko gdzieś. Tak więc jak już wspominano- Kiara i Kovu zostali słodką parą, która żyła długo i szczęśliwie na emigracji. Lwia Ziemia nie została spustoszona, a Timon i Pumba powieszeni za ogony, więc wszyscy byli zadowoleni. Jednak ich zadowolenie nie trwało długo. Już po tygodniu okazało się, że pojawiła się hiperinflacja. W związku z ową hiperinflacją (która została zahamowana przez magię pewnego głupiego maga) Pumba i Timon zostali zatrzymani przez straszliwą wichurę zwaną wichurą, która brała w obroty wszystko i to już jest Koniec.

Proszę o nie pisanie nowych postów w tej historyjce.

Po co zaczęliście o tym królu lwie


Jeśli macie skargi no na wykrzycz się


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Superschizy Strona Główna -> Three Words Book Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin